924.pl
Nawigacja
Strona Główna
Newsy
Artykuły
Galeria
Forum
Komentarze
Download
Linki
Kontakt
Szukaj
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
VI Ogólnopolski zlot Porsche 9-11.09.2005
Był 9 wrzesień 2005 godz 8 gdy wraz z Ciachem ruszyliśmy do Poznania. Droga przebiegała spokojnie aż do momentu wjazdu na autostrade gdzie postanowiliśmy sprawdzić ile 924 da rade wyciągnąć ze zdjętą targą i zwężką w dolocie.

Gdy na liczniku strzałka własnie osiągała 200 km/h Ciachu stwierdził,ze należałoby to uwiecznić i poprosił mnie abym poszedł do bagażnika po aparat, co z lekkim przerażeniem (nigdy wczesniej nie jechałem 200 bez pasów i tyłem do kierunku jazdy) uczyniłem.Gdy włączałem aparat usłyszeliśmy huk i zobaczyliśmy jak prawa listwa od szyby powiewa ponad dachem, na co ja zareagowałem uchwyceniem jej przez dach a Ciachu ostrym hamowaniem.Po zdjęciu „resztek” ruszyliśmy w dalszą droge. Następnie omijając płatne bramki przez okoliczne wsie pomimo usilnych starań Ciacha, który uciekał jak mógł najbardziej na pobocze, trafiliśmy w kotka pozbawiając go życia...:( Tak minęła nam droga do Poznania. Sam zlot uważam za bardzo ciekawy ze względu na dużą ilość różnorakich samochodów (było nawet przepiękne czarne 356), ciekawych ludzi (najciekawsi mieszkali na polu namiotowym, byli to Pilatus z żoną Dorotą, Artur , Abelard i jego kolega , Ciachu i oczywiście ja;)).Jednak niesmak pozostawiają pewne niedociągniecia organizatorów , którzy powinni wyciągnąć wnioski z lipcowego zlotu i lepiej się technicznie przygotować. Było także kilka strat na torze: rozbite 944 , spalone 944 bi-turbo, urwany wydech w Ciachowym bolidzie (naprawiony na miejscu) i jeszcze pare innych drobnostek. Jednak najciekawszy i pełen emocji okazał się powrót do Warszawy.Wracaliśmy na dwa samochody tzn.: Ciachu ze mną i Pilatus z żoną.Wyruszyliśmy ok. godz 13 zachacząjąc po drodze o miejscowość Kórnik gdzie zwiedziliśmy piękne ARBOTREUM , podziwiając niesamowite PNEUMATOFORY ;)i pozwoliliśmy na opadnięcie poziomu alkoholu we krwi, który znalazł się tam po imprezie integracyjnej poprzedniej nocy ;). Z Kórnika wyruszyliśmy o godzinie 15.Jakaś połowa drogi minęła nam spokojnie aż do feralnego miejsca w miejscowości Chełmno gdzie szumiące łożysko niewytrzymało i zostało dosłownie zmielone przez koło które o mało nie odpadło – i przy wielkim szczęściu udało nam się bezpiecznie zatrzymać na przystanku autobusowym.Z pomocą od razu przyszedł Pilatus , który pomimo podeszłego wieku, uzbrojony w komplet kluczy,pilników,młotków,szprych i Bóg jeden wie co jeszcze szybko rozebrał prawe przednie koło.Największym problemem okazało się oczywiście zdobycie łozyska i smaru w niedzielny wieczór na takim zadupiu. I tutaj także niezastąpiony Pilatus wraz ze swoją wspaniałą małżonką spisali się na medal ściągając ok. godz 22 do sklepu własciciela i kupując brakujące części.Po kolejnych godzinach naprawy ok. godziny 24 ruszyliśmy w dalszą drogę. Po jakimś czasie stwierdziliśmy jednak że nie damy rady dalej bezpiecznie podróżować i stanęliśmy na małą drzemke.Miejsce na spanie, które wybrał nie kto inny jak oczywiście wielki Pilatus,okazało się bardzo przyjemne i romantyczne – mianowicie był to cmentarz...;) Po krótkim odpoczynku ruszyliśmy w dalszą drogę i już bez większych przygód ok. godziny 4 rano przekroczyliśmy granice Warszawy. I oto koniec tej jakże ciekawej opowieści... Skorek924
Komentarze
Brak komentarzy.
Dodaj komentarz
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych Użytkowników.

Proszę się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny.

Brak ocen.